niedziela, 2 kwietnia 2017

Andrzej Staśkiewicz - RZEŹBY Z DUSZĄ, MUZYKA Z SERCA


Każdy z przedstawionych na wystawie przedmiotów, ma swoją historię powstania i powód, dla którego Artysta zachował go w swoich zbiorach. Andrzej Staśkiewicz z Kadzidła, po 17 latach aktywnej działalności twórczej, prezentuje swoje prace w warszawskiej Cepelii.


- Co nowego słychać u Pana?
-  Mam parę pomysłów m.in. na warsztaty rzeźby i budowy instrumentów ludowych. Byłyby połączone z plenerem rzeźbiarskim i wspólnym muzykowaniem. Ponadto we współpracy z pewną warszawską fundacją może powstanie film o tym co robię. Już trzeci raz piszą projekt z nadzieją na dofinansowanie z Ministerstwa. Kultury. Zobaczymy czy się uda.
- O jakich instrumentach Pan myśli?
- O skrzypcach. To rzadko spotykany instrument na przeglądach i festiwalach muzyki ludowej. Harmonistów jest zawsze kilkudziesięciu, natomiast skrzypków tylko kilku.
- Dlaczego?
- Nauka gry na skrzypcach, trwa wiele lat. Na moich warsztatach mógłbym także uczyć podstaw gry.
- Domyślam się, że najtrudniejsza jest kwestia związana ze stroną finansową takich przedsięwzięć.
- Tak, ale dla mnie zawsze najważniejsza jest misja edukacyjna społeczeństwa, a zwłaszcza młodego pokolenia, które z taką łatwością odrywa się dzisiaj od tradycji i własnych „sreber rodowych”.



Dawne instrumenty ludowe m.in.: cymbały, fujarki, liry, czy skrzypce dłubanki, oraz niepowtarzalne rzeźby oparte na motywach zaczerpniętych z życia wsi kurpiowskiej, można oglądać do końca miesiąca w Galerii Rondo - Pawilon Cepelia, przy ul. Marszałkowskiej 99/101. Otwarcie wystawy nastąpiło w czwartek, 9 marca.  
Figury aniołów, świątków, zwyczajnych Kurpiów i zwierząt, to tylko fragment możliwości artystycznych, autora liry skonstruowanej na podstawie starych rycin. Na prezentacji w Galerii Rondo, zobaczymy też prawdziwy unikat – najmniejsze skrzypce, czyli surdynkę. Mają tak mały gabaryt, że były noszone przez wiejskich muzykantów w rękawie, co pozwalało w każdej chwili, spontanicznie dołączyć się do wspólnego grania. 


Na tle bogatej, różnorodnej oferty w zakresie sztuki ludowej, jaką możemy na co dzień podziwiać w Cepelii, rzeźby Andrzeja Staśkiewicza, wyróżniają się precyzją i delikatnością. Ale to co oprócz mistrzowskiego warsztatu, czyni je niepowtarzalnymi, zawiera się w ich wnętrzu. Artysta przekazał im swoją wrażliwość i natchnął uchwytną duchowością. Nie tylko postacie świętych, aniołów czy Zbawiciela noszą w sobie zadumę i emocje. Każda z oddanych w drewnie twarzy ma własną ekspresję, co dotyczy nawet najmniejszych figur. 






Rzeźby eksponowane na wystawie w Cepelii, pochodzą z domowej kolekcji autora i powstały w różnym okresie. Najnowsze zostały zrobione specjalnie na tę wystawę, w tym dwie lalki ludowe, skonstruowane według autorskiego projektu. Wystawie towarzyszyła prezentacja wybranych instrumentów, a także porywający mini koncert muzyki kurpiowskiej. Gościnnie wystąpiła słynna śpiewaczka Apolonia Nowak, która śpiewała m.in. w zespole Ars Nova, Trio Swoją Drogą, z Alicją Węgorzewską i z Grzegorzem „Grzechem” Piotrowskim. Oprócz dokonań na scenie muzycznej, na której Apolonia Nowak udziela się już przeszło 50 lat, artystka robi też wycinaki kurpiowskie.

   









"Gazeta Polska Codziennie" 11-12/03/2016 (1671) - "Dodatek Mazowiecki" 


2 komentarze:

  1. Ech, zazdroszczę Ci tych wystaw, wernisaży i spektakli. Życie kulturalne na wsi najczęściej ogranicza się do telewizora. Jeszcze kilka lat temu trochę się udzielałam, teraz przez chorobę "klapłam" zupełnie. Kiedyś studiowałam etnografię, dlatego te klimaty sztuki ludowej są mi bliskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Sowo, z całego serca życzę Ci jak najwięcej zdrowia. Choroba wywraca życie do góry nogami i jak największa egoistka, zawłaszcza cały czas dla siebie...
    Nie wiem, co Ci poradzić, gdy nie masz już siły "tłuc się" po odległych festynach. Sama wciąż muszę walczyć z moją nędzną formą i dojazdami, więc Cię rozumiem... Dziś np. zrezygnowałam ze świątecznego kiermaszu rękodzieła w Pomiechówku ze względów dojazdowych. Może wróci Ci lepsza forma? W razie czego pozostaje internet.

    A ja cieszę się ze swojego szczęścia - że to, co na studiach było tylko pasją, stało się elementem mojej pracy. Że mam zaszczyt i możliwość nie tylko obcować z takimi ludźmi, ale też nagłaśniać ich działalność i talent.
    Moc serdeczności.

    OdpowiedzUsuń