sobota, 11 czerwca 2016

Matsuri - Piknik z Kulturą Japońską. Część 1.


Ubiegła sobota dostarczyła mi takiej eksplozji pozytywnych przeżyć oraz barwnych wrażeń, że z góry, niniejszy fotoreportaż postanowiłam podzielić zarówno na części, jak i na działy korelujące z moimi różnymi blogami...
Konkursy, pokazy m.in. sztuk walki, czy kaligrafii, liczne prezentacje, koncerty, degustacje potraw i trunków - tak wyglądał 4 czerwca b.r. na warszawskim Torwarze.


"Piknik Japoński" pod hasłem: "Japonia, bawmy się razem", był fantastyczną, dopracowaną imprezą dla miłośników Kraju Kwitnącej Wiśni. Ale słowo "zabawa" miało czasem poważniejszy wymiar. Konkurs wiedzy o Japonii tak mnie wystraszył, że choć przyjaciele odważnie stanęli do zawodów, ja speszyłam się i wolałam tylko słuchać odpowiedzi innych śmiałków, lub ... ciszy ;-). Pytania były 3. Człowiek nie wiedział, czy wylosuje imię bohatera anime, którego nie było w Polsce, (a może takiego oczywistego, znanego przez każdego fana gatunku), czy autora powieści. A nuż coś z hardcore'owej historii? "Jak się nazywał pierwszy Cesarz Japonii"? (Kamuyamato Iwarehiko no Mikoto) Można podać imię cesarskie. (Jimmu). Dla zainteresowanych datami: 660 p.n.e. - 585 p.n.e. Ups!


Przeraziłam się, że jak wylosuję 3 pytania w tym stylu, to nie odpowiem na żadne. Owszem, dla tak ciężkich przypadków przewidziano nagrodę pocieszenia: dowolną, mangową przypinkę! Ale honor okazał się ważniejszy, niż chęć posiadania sympatycznego gadżetu! Nagrodą główną za 3 pełne odpowiedzi była kanapka ryżowa do wyboru.



Wywalczony smakołyk, skonsumowaliśmy z namaszczeniem, dzieląc go solidarnie na 3 części:




(zielone, to oczywiście arkusze nori, czyli sprasowane wodorosty)


Wolałam zabawę w stylu: wypełnij ankietę, nawet jeśli nigdy nie byłaś w Japonii ;-). Do wyboru upominek - ciasteczko lub mydełko. Zgarnęłam to drugie:



Spontaniczna atmosfera przedsięwzięcia i zaangażowani w kulturoznawczy profil uczestnicy, zachwycili mnie na równi z programem imprezy!









Filigranowe ikebany, zdołałam obejrzeć tylko pobieżnie:




Jaka szkoda, że tyle fajnych rzeczy odbywało się symultanicznie. Nie mając umiejętności i narzędzi Hermiony Granger, musiałam co i rusz dokonywać wyboru ;-) Sporo czasu pochłonęło nam nabycie jedzenia. Wytrwanie w monstrualnej kolejce, było prawie równie trudne, co wygranie głównej nagrody w konkursie wiedzy o Japonii...    


Jednak najdłuższą kolejką, a przynajmniej najwolniej posuwającą się, była ta do kimona. Kobiety i dziewczęta stały cierpliwie kilka godzin, by móc przymierzyć ów bajeczny strój. A później brały udział w krótkiej sesji na tle kwitnących drzew:






Cóż, za rok przyjadę chyba tylko po to, by ustawić się w tej kolejce ;-D

CDN...

11 komentarzy:

  1. Nie wiedziałam, że interesujesz się Japonią, miła niespodzianka! Kocham Japonię i japońska muzykę VK dlatego przez 10 lat byłam organizatorką koncertów japońskich zespołów VK, w Polsce i na świecie. Ostatni zorganizowałam w kwietniu tego roku w Warszawie. Wiele razy byłam w Japonii, a w latach 2008-2011 miałam w Osace własne mieszkanie. Do tej pory mam w Japonii sporo przyjaciół, za którymi bardzo tęsknię, kontakt internetowy to nie to samo. Strasznie brakuje mi wyjazdów ale co poradzić, trudno wyjechać gdy ma się 11 kotów.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ja się interesuję wieloma dziedzinami! ;-) Choć jak czytam o Twojej pasji, to moje osiągnięcia i doświadczenia są tu raczej mizerne... Mogę Ci tylko pozazdrościć wszystkiego, co przeżyłaś!

    Gdy słuchałam wypowiedzi kandydatek na Miss, niemal zawsze początek ich fascynacji Wyspą Ważek zasadzał się na anime. A u mnie było inaczej! ;-) Najpierw w podstawówce serial "Shogun" i miłosiernie puszczane przez TVP filmy Kurosawy. Później muzyka Kitaro i tomik bajek japońskich. Komiksy + filmy animowane przyszły wtedy, gdy inni miłośnicy Japonii sięgali po to, od czego ja zaczęłam swoje zainteresowania.

    Taaak, koty zawsze blokują mobilność człowieka ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Na studiach, miałam ten fart, że w ramach warsztatów filmowych, mogliśmy obejrzeć niemal wszystkie filmy Kurosawy na dużym ekranie (dzięki życzliwości kina Muranów). To było autentycznie głębokie przeżycie dla kogoś, kto znał obrazy tylko z niepozornego telewizora...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znow zachwycilam sie fotorelacja!!! ja juz nawet nie pamietam kiedy ostatni raz mialam przyjemnosc uczestniczenia w jakiejs fajnej imprezie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam długą przerwę. Chciałabym w tygodniu udać się na pokaz bonsai i łucznictwa, ale nie wiem, czy mi się uda.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Dzięki za zdjęcia. Może w następnym roku uda mi się nie przegapić. Japonia tez mi jest dość bliska, niestety, ale tylko dzięki książkom i filmom. Może uda mi sie kiedys tam być.
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, w lipcu, bodaj 10. ale jeszcze sprawdzę, będzie w stolicy spotkanie z autorką książki o lalkach japońskich. Jakbyś była zainteresowana...
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiduś- na mierzenie kimona
      za rok - i ja stanę ramię
      w ramię kolejkowe - powinnam
      wtedy mieć już długie włosy ;P

      Usuń
  7. O, fajnie, to zapraszam! ;-)
    Moje włosy z pewnością nie będą do tego czasu dłuższe, ale przecież dużo współczesnych Japonek ma krótkie fryzurki - ba, nawet większość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już się nie mogę doczekać nas w kimonach -
      Ciebie z dłuuugimi panieńskimi rękawami a
      feerię barw - mnie ze stonowaną kolorystyką
      i jakże praktycznie krótszymi rękawami :)))

      Usuń
  8. Oj, wypadałoby już to panieńskie kimono zamienić na inną wersję ;-S ;-)

    OdpowiedzUsuń